Poszliśmy do starbucks'a. To była moja najgorsza decyzja dzisiaj...
Siedzieli tam: David, Mike, Ash i Weronica. Kiedy Ash mnie zobaczyła, podbiegła do mnie i mocno przytuliła. W jej oczach widziałam łzy. Weronica też mnie przytuliła, ale ta mocniej. Z nią się przyjaźniłam dłużej niż z Ash. Po chwili podeszli do nas chłopacy. Stali zdziwieni, ale David musiał się odezwać.
-O kogo my tu mamy? Co Ty robisz idiotko? Kurwa cały NY Cie szuka, a ty co? Bujasz się z jakimś lalusiem.
-Kurwa frajerze jebany czego nie rozumiesz w zdaniu " Nie. Nazywaj. Mnie. Idiotką."? -spytałam nieźle wkurwiona.
-I.D.I.O.T.K.A.-przeliterował. Wkurwienie jakie teraz czułam jest nie do opisania. Rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać pięściami. Biłam go dopóki nie poczułam że ktoś mnie od niego odciąga. To był Justin.
-Puść mnie kurwa!! Frajerowi się należy!- krzyczałam. Byłam na maksa wkurwiona. Nawet nie zauwarzyłam że wszyscy się na nas patrzą. Cała się trzęsłam ze zdenerwowania i leciały mi łzy, ale to przez wspomnienia związane z tatą.
- Vic kurwa chodź. Ochrona tu biegnie. Policja jest wezwana, a Ty jesteś poszukiwana przez cały Nowy York. Mówiłem Ci że ucierpi twoja rodzina jak nas złapią?-Mówił do mnie, ale ja byłam jak w amoku. No tak znowu atak. Spojrzałam błagalnie na Ash a ta od razu wiedziała co się dzieje. Podeszła do mnie i przytuliła. Szeptała coś do ucha. Powoli się uspokoiłam. Kiedy zobaczyłam ochronę złapałam Justina za rękę i zaczęliśmy uciekać. Nie wiem czemu to zrobiłam. Mogłam poczekać jeszcze chwilę i później bym mu wytłumaczyła że mam ataki i nie kontaktuję ze światem. To by była po części ściema, bo kontaktuję normalnie, ale On nie musi tego wiedzieć. Cali obładowani torbami wybiegliśmy z galerii. Na zewnątrz czekał Ian, koło jakiegoś samochodu. Justin pociągnął mnie w jego stronę i wsiedliśmy uprzednio szybko chowając zakupy. Nadal płakałam, ale to nie ważne. Wiem że w domu będę miała przesrane. Kiedy wsiadłam a koło mnie Ian z Hope ta od razu skoczyła na mnie i zaczęła lizać po twarzy.
-Lukas jedź! Szybko!-krzyknął Justin wsiadając do samochodu. Ruszyliśmy z piskiem opon a za nami słyszałam syreny policyjne. Jechaliśmy różnymi ulicami żeby tylko ich zgubić. W końcu nam się to udało.
-Przepraszam Justin. J...Ja nie chciałam.-Mruknęłam cicho.
-Pogadamy w domu.-powiedział nawet na mnie nie patrząc. Przez całą drogę płakałam. Nie wiem czemu. Kiedy podjechaliśmy pod dom jako pierwsza wybiegłam z samochodu i wbiegłam do domu. Przebiegłam przez salon, gdzie siedzieli chłopacy i jakieś dziewczyny i pobiegłam na górę do pokoju. Przed zamknięciem drzwi usłyszałam jeszcze:
-Justin kurwa kto to jest i co jej się stało?!-czyli te dziewczyny tu mieszkały. Nie ważne zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po ścianie, przy okazji wypuszczając Hope, ale Ona usiadła mi na kolanach i zaczęła lizać po twarzy. Usłyszałam kroki po schodach i zobaczyłam otwierające się drzwi. Położyłam Hope na podłodze i wstałam szybko. Spojrzałam na Justina przerażona. Miałam mroczki przed oczami i ostatnie co pamiętam to Jego podbiegającego i łapiącego mnie. Zemdlałam....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ian Wolf:
" Spójrz w moje oczy,
tam kryją się moje demony..."
-Justin kurwa kto to jest i co jej się stało?!-czyli te dziewczyny tu mieszkały. Nie ważne zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po ścianie, przy okazji wypuszczając Hope, ale Ona usiadła mi na kolanach i zaczęła lizać po twarzy. Usłyszałam kroki po schodach i zobaczyłam otwierające się drzwi. Położyłam Hope na podłodze i wstałam szybko. Spojrzałam na Justina przerażona. Miałam mroczki przed oczami i ostatnie co pamiętam to Jego podbiegającego i łapiącego mnie. Zemdlałam....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ian Wolf:
" Spójrz w moje oczy,
tam kryją się moje demony..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz