czwartek, 7 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 04:

              WAŻNE!!!
W TRZECIM ROZDZIALE JEST DOPISANY WĄTEK !!!


Wstałam rano o godzinie 8:30. Dzisiaj jest wtorek a ja nie idę do szkoły, tylko wylatuję do Londynu, co było moim marzeniem od małego. Kiedyś jak jeszcze mieszkałam w Polsce, wiele razy mamę prosiłam żeby tam jechać, chociaż na tydzień do cioci, ale na to nie było pieniędzy, więc nigdy nie wyjechałam. Teraz moje marzenie się spełnia. Wyszłam z łóżka i podeszłam do mojej szafy wyjęłam z niej ten kąplet: 
London
Ubrałam się, pomalowałam i uczesałam włosy w niechlujnego koka. Sweter jest gruby, ale ubrałam go tylko dlatego, że w Londynie ciepło nie jest. Podeszłam do okna i odsunęłam roletę. W NY dzisiaj za piękna pogoda też nie jest. Spojrzałam na zegarek w telefonie i zobaczyłam że jest już 10: 19, a oni mają być po mnie o 11:00. Mam czas na śniadanie. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki czekoladowe z mlekiem. Kiedy już zjadłam, zaczęłam sprzątać. Wkładałam właśnie miskę do zlewu, kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam że dzwoni Paul. Spojrzałam na godzinę 10: 28. Przecież mieli być za pół godziny.
-Halo.
-Hej Vicky! Otwórz drzwi szybko!
-Yyy Okay..-powiedziałam i podeszłam do drzwi po czym je otworzyłam. Usłyszałam krzyki z dołu a przed sobą zobaczyłam Paula i chłopaków. Wbiegli szybko do mojego mieszkania i zatrzasnęli drzwi. Po chwili krzyki się nasiliły, a ja nadal byłam zdezoriętowana.
- Yyy o co tu chodzi?-zapytałam zszokowana.
-Fanki.
-Aha. Ale przecież mieliście być za pół godziny.
-No wiem, ale chłopacy mi marudzili że im się nudzi. Oni są jak dzieci, z nimi nie idzie wytrzymać. Więc przyjechaliśmy po Ciebie.
-Ej Paul zdajesz sobie sprawę że my tu stoimy, wszystko słyszymy i że nas jest pięciu a Ty tylko jeden?-Zapytał Harry.
-I tak nic mi nie zrobicie. Jestem waszym managerem.-powiedział pewny siebie.
-A kto powiedział że chcemy Ci coś zrobić?-Powiedział Louis podchodząc do niego ze szklanką wody.
-Nie rób teg..- za późno.-Nosz kurwa mać! Sprzątałam tu niedawno.-powiedziałam wkurwiona.
-Oj nie obrażaj się.-powiedział i mnie przytulili. Rozumiecie to? Pięciu goryli na mnie. Nie dość, że oddychać nie mogłam to jeszcze nic nie widziałam. Oni są wielcy!
-Dusicie mnie- wysapałam z ledwością. Od razu się odsunęli.
-Dobra dawaj tu te waliz...
-Vicky? Wyjaśnisz mi to?- O kurwa Monic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz