wtorek, 10 maja 2016

ROZDZIAŁ 25:

~~TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ~~

Dzisiejszego dnia Vicky wybudziła się ze śpiączki. Przy jej łóżku spała jej matka. Dziewczyna spojrzała na kobietę i w tym samym czasie do sali wszedł Daniel. Kiedy zobaczył, że dziewczyna na niego patrzy, rzucił się biegiem w stronę łóżka i ją przytulił, budząc przy tym kobietę. Ta kiedy zobaczyła przytomną córkę, zaczęła płakać i ją przytulia.
- Ymm przepraszam, ale kim Wy jesteście?- zapytała, a świat jej matki się zawalił. To najgorsze uczucie, kiedy własna córka Cię nie poznaje. Kobieta wybuchła płaczem. Wzięła sześcioletniego* synka i wyszła z sali. Poszła po lekarza, z którym się zaprzyjaźniła i powiedziała mu całą sytuację.
- To normalne w jej przypadku. Kiedy została potrącona, mocno uderzyła głową o ziemię, więc jest możliwość, że straciła pamięć.
- A.. Ale na jak długo?- wyszeptała kobieta.
- Nie wiem. To może być na tydzień, miesiąc, ale jest opcja, że nie odzyska już pamięci.- powiedział i przytulił kobietę. Kiedy pierwszy raz ją zobaczył, coś w nim drgnęło. Spodobała mu się. Angela nie była brzydką kobietą. Charakter też ma super, więc rozważa zaproszenie jej na randkę, ale to później, jak w życiu kobiety się wszystko ułoży.
Lekarz poszedł do sali i zobaczył zdezorientowaną dziewczynę, a przy jej łóżku Monic.
- Jak się czujesz?- zapytał i zwrócił na siebie uwagę dziewczyn.
- Dobrze, ale nic nie pamiętam.- mruknęła cicho.
- Tak, wiem. Mocno przywaliłaś głową, więc to normalne.- powiedział. Dziewczyna próbowała coś sobie przypomnieć. W końcu jej się udało. Przypomniała sobie tylko to jak przed kimś ucieka i auto. Dalej pustka. Nic kompletnie nic. Lekarz zrobił jej jakieś badania i wyszedł z sali. Monic też wyszła. Nie mogła znieść tego, że jej własna siostra jej nie pamięta. Kiedy rodzina dziewczyny była przed szpitalem, do sali wszedł chłopak. 
Przystojny- pomyślała. Czekoladowe oczy, brązowe włosy, dobrze zbudowany. Podszedł do łóżka, a ona poczuła dziwny niepokój i strach.
- Hej Vic- odezwał się.
- Kto?- zapytała a on spojrzał na nią jakoś dziwnie.
- No Vic. To Twoje imię.- powiedział a dziewczyna zaczęła intensywnie myśleć.
- No nie ważne. Przyszedłem, żeby Cię przeprosić.- powiedział i chciał wyjść.
- Czekaj- powiedziała a on się zatrzymał.- Za co?- zapytała ze zmarszczonymi brwiami.
- Zrobiłem Ci coś strasznego. Aż wstyd powiedzieć co. Chciałem cię przeprosić i powiedzieć, że zniknę z Twojego życia.
- Każdy zasługuje na drugą szansę- odezwała się, choć nie wiedziała co jej zrobił, ale na pewno nie było to takie straszne, żeby mu nie wybaczyła.
- Ja po takim czymś, nie zasługuje.- odezwał się i ruszył w stronę drzwi.
- Ja twierdzę inaczej. Według mnie, niewybaczalna jest tylko zdrada.- dziewczyna, tylko tak myślała. Nie wiedziała, czemu Justin wygaduje takie głupoty. Dlaczego miałaby mu tego nie wybaczyć? Co On Jej zrobił? Nie miała pojęcia, ale nie pytała, bo wiedziała, że i tak jej nie odpowie.
- Fajnie, że tak mówisz, ale Ty nie wiesz. Gdybyś wiedziała, nie chciałabyś mnie znać. Nie jestem wart, choćby Twojego spojrzenia, a co dopiero przebaczenia.
- To mi powiedz! Może jak będę wiedziała to Ci powiem, czy jestem w stanie Ci to wybaczyć, czy nie!- krzyknęła już zdenerwowana. Miała dosyć tego, że nic nie wie. Chciała, żeby pamięć jej wróciła.
Jeszcze niedawno chciała zapomnieć...
Chłopak spojrzał na nią i chciał ruszyć w kierunku drzwi, ale do sali weszła Monic.
- Co Ty tu kurwa robisz?! Miałeś dać jej spokój! Co jej zrobiłeś?!- zaczęła krzyczeć.
- Nic jej nie zrobiłem. Wszedłem na chwilę, żeby jej coś powiedzieć i już znikam z waszego życia- mruknął cicho i wyszedł.
- Co Ci zrobił?- Monic podeszła do łóżka.
- Nic. Zatrzymaj go!- krzyknęła zdenerwowana. Czuła, że może się stać coś złego. I nie myliła się. Justin chciał popełnić samobójstwo.
- Co on ci nagadał co?- spytała zdenerwowana siostra.
- Nic. Przyszedł tylko przeprosić!- warknęła i zaczęła rozpinać wszystkie kable z jej ciała. 
- Co Ty robisz? Musisz leżeć.- powiedziała Monic. Dziewczyna ją zignorowała i wybiegła z sali. Zauważyła chłopaka wchodzącego na dach budynku, gdyż znajdowali się na ostatnim piętrze. Pobiegła za nim i też weszła na dach. Zaczęła krzyczeć, żeby się zatrzymał, ale On ją ignorował i szedł dalej. Kiedy był przy krawędzi dachu podeszła bliżej niego i powiedziała:
- Jeżeli Ty skoczysz, ja też to zrobię- chłopak dopiero wtedy się odwrócił i na nią spojrzał. Wiedział, że jest do tego zdolna. W końcu wielokrotnie próbowała się zabić, ale nigdy jej to nie wychodziło. Za bardzo mu zależało na jej szczęściu, dlatego się cofnął. Dziewczyna podbiegła do niego i wtuliła się w jego tors. Poczuła wibracje z jego ciała. Podniosła głowę i zobaczyła mokre policzki. 
- Hej. Nie płacz! Bo ja też będę!- wykrzyknęła i się zaśmiali. 
- Chodź do środka.- powiedziała i złapała za jego rękę. Ruszyli w stronę wejścia do budynku. Kiedy byli przed jej salą zaczepił ich chłopak, nieznany dla dziewczyny. 
- Stary gdzie Ty byłeś i dlaczego trzymacie się za ręce?- spytał i w tym samym momencie pojawił się koło nich lekarz.
- Vicky co ty robisz? Musisz leżeć. Nie wolno Ci wstawać.-powiedział zdenerwowany.
- Ale tu chodziło o życie- powiedziała i spojrzała wymownie na Justina, który posłał jej tylko uśmiech.
- Do sali. Już!- krzyknął do żartu. Dziewczyna stanęła na palcach i szepnęła chłopakowi na ucho
- Jeszcze raz, chociaż o tym pomyślisz, a nakopię Ci do dupy- po czym odeszła w stronę sali. Za sobą usłyszała śmiech chłopaka.
- Czy Ty mnie wyśmiałeś- zapytała unosząc jedną brew.
- Może.- powiedział, na co dziewczyna zmroziła go wzrokiem. Chciała się cofnąć, ale uniemożliwił jej to lekarz, łapiąc ją za rękę.
- Vicky. Do. Sali. Już!- powiedział lekko zdenerwowany. Wiedział, że może jej się coś stać, gdyż niedawno się wybudziła. Nie chciał ryzykować.
- No okay, już Okay- mruknęła i weszła do sali. Położyła się na łóżku, a lekarz jej podpisał wszystkie kabelki, które miały informować o tym, co z nią jest. Dziewczyna leżała niecałe pięć minut, a już się nudziła. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Usiadła na łóżku i zaczęła szperać po szafkach. W końcu znalazła telefon i słuchawki,
- W końcu!- mruknęła i złapała urządzenie. Położyła się na łóżku i w tym czasie do sali ktoś wszedł. Był to chłopak. Kojarzyła go, ale nie wiedziała skąd.
- Vic? Jak się czujesz?- zapytał. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, a on zmarszczył brwi. Nie wiedział, o co jej chodzi.
- A ty to?- zapytała. Nie wiedział, co powiedzieć. Nie pamięta go? A może udaje i zaraz wyskoczy z tekstem, że go nabrała i zacznie się śmiać z jego miny. Kiedy tak się nie stało, powiedział do niej:
- Mike, Twój przyjaciel. Nie pamiętasz?- spytał i w tym czasie do sali wszedł Jus. Chłopak zdziwiony patrzył jak jego przyjaciółka uśmiecha się do chłopaka, który zniszczył jej życie. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Myślał, że to tylko głupi sen, z którego się zaraz wybudzi, ale niestety, to prawda. I to go bolało najbardziej...

====================================================================

Witajcie! Wracam z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że wam się spodoba i lidze na kom.  
💖💗💞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz