sobota, 30 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 20

Zaczął mnie obmacywać. Szarpałam się, krzyczałam, biłam go pięściami gdzie popadnie, ale to nic nie dało. Tylko za to obrywałam. W końcu dałam sobie spokój i leżałam płacząc. Jus zaczął ściągać z nas ubrania. Nie miałam nawet siły, żeby go odepchnąć. Po prostu leżałam i płakałam pod nim. W końcu wszedł we mnie gwałtownie, na co krzyknęłam.
- Zamknij ryj kurwo. Jesteś nic nie znaczącym śmieciem wchodzącym po tym świecie!- warczał mi do ucha bijąc mnie. Błagam niech to się już skończy. 

~~ Miesiąc później ~~

Co byście czuli, gdy codziennie jesteście gwałceni? Wyzywani? Bici? Poniżani? No więc ja tak mam. 
Co czuję? 
Nic. 
Kompletnie nic. 
To tak jakby wyprali ze mnie uczucia.
Nie czuję nic, poza obojętnością.
Dzisiaj jak u mnie był i robił to co przez ostatni miesiąc, dowiedziałam się, że muszą uciekać, bo policja wpadła na trop. Wiedzą gdzie jestem. Dzisiaj ucieknę. To moja szansa. Jutro uciekają z miasta, więc dzisiaj w nocy ucieknę. Jak? Przez okno. Justin myśli, że boję się wyskoczyć i to prawda, ale blisko parapety jest jakaś rura, po której zejdę. Może mi się uda, a może nie. Przekonam się wieczorem. Jest godzina 18: 56. Za cztery minuty przyjdzie Justin i zrobi to co zawsze. 
Nie myliłam się. Trzy  minuty później usłyszałam kroki na schodach. 
Kroki na korytarzu.
Łapanie za klamkę.
Otwieranie drzwi.
Do pokoju weszła Mia. Jak mnie zobaczyła wybuchła płaczem. Podeszła do mnie i przytulia. 
- Vic.. Przepraszam, że nic nie zrobiłam przez ten miesiąc, ale.. On nas tutaj nie wypuszczał. Dzisiaj do Ciebie nie przyjdzie. Nie ma Go. On już wyjechał, a my jedziemy jutro. Proszę spakuj się.... Jeszcze raz Przepraszam kochanie.- powiedziała i wyszła. Odczekałam jeszcze pół godziny i poszłam do łazienki. Puściłam wodę i napełniłam wannę, żeby myśleli, że się kąpie i poszłam do pokoju. Wzięłam z szafy ubrania i włożyłam je na siebie. Do plecaka wrzuciłam trochę ubrań, papierosy i zapalniczkę. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Alarm wyłączył Justin jakiś tydzień temu, co teraz mi się przydało. Wyrzuciłam plecak i złapałam się rury. Weszłam po niej, co mi trochę zajęło, bo dawno tego nie robiłam, ale w końcu mi się udało. Odszukałam plecak i biegiem rzuciłam się ku furtce. Na szczęście w niej nie było zainstalowanego alarmu, bo inaczej chyba bym się zabiła. Wybiegłam na ulicę i zaczęłam biec w kierunku mieszkania. Kiedy byłam blisko odetchnęłam z ulgą. Pozostało mi przejść przez ulicę. Nadal biegłam, ale trochę wolniej. Byłam już na pasach, ale nie zauważyłam samochodu. Zaczął na mnie trąbić, ale nie zdarzył zahamować. Uderzył we mnie, ale na szczęście nie tak mocno, żeby mi się coś stało. W tamtym domu się trochę uodporniłam na ból, ale i tak bolał mnie brzuch, plecy i ręka. Na szczęście to tylko stłuczenie. Wstałam z ziemi, na której leżałam i szlam w stronę domu. Już nie daleko.
- Hej! Zatrzymaj się! Nic Ci nie jest?- z samochodu wysiadła jakaś dziewczyna, a zaraz za nią Monic. Kiedy Ją zobaczyłam wybuchłam płaczem. Podbiegła do mnie i przytuliła.
- Vic nic Ci nie jest? Boli Cię coś? - zaczęła mię wypytywać. Pokiwałam tylko głową i wskazałam na blok, w którym mieszkamy. Wspominałam, że się nie odzywam od jakiegoś tygodnia? Nie? To teraz wspominam. Monic od razu zrozumiała o co chodzi i zaczęła mnie prowadzić.
- Lily poczekasz chwilę?- zapytała a ta pokiwała głową zszokowana i wsiadła do samochodu. Zgasiła go, zamknęła i podbiegła do nas.
- Daj ten plecak- powiedziała i wzięła go ode mnie. Poszłyśmy do mieszkania. Kiedy byłyśmy przed naszymi drzwiami wyjęła z torebki klucze i włożyła je do zamka. Przekręciła nimi dwa razy i pchnęła płytę.
- Monic? Zapomniałaś czegoś? Przecież miałaś nocować u Lily.- usłyszałam głos mamy i kroki. Kiedy znalazła się przed nami spuściłam głowę. Kobieta nie poznała mnie, bo przefarbowałam włosy.
- Kto to?- zapytała a ja podniosłam głowę. Kiedy mnie ujrzała łzy wypłynęły z jej oczu. 
- Vic.. Gdzieś Ty była?- zapytała a ja rzuciłam się w jej stronę. Wtuliłam się w kobietę i płakałam. Miałam ochotę jej o wszystkim opowiedzieć, ale nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Lily. Zanocujesz dzisiaj u nas Ty? Bo ja nie dam rady teraz gdzieś wyjść.- zapytała Monic, a ta pokiwała głową.
- Dobra tylko czekaj. Pójdę zaparkować samochód.- powiedziała i wyszła. Poszłam z mamą do salonu i kobieta zrobiła mi herbaty. Wypiłam ją i poszłam się położyć. Ostatnią myślą przed zaśnięciem było:

Wreszcie w domu...

piątek, 29 kwietnia 2016

INFO

Nowy rozdział powinien się pojawić jutro. Przepraszam, że nie dodaje tak długo, ale teraz nie mam po prostu czasu.

wtorek, 26 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 19

Nie wiem czemu się tak wkurwił. Zadałam pytanie, jak każda porwana osoba, więc o co mu chodzi? Nawet nie zamknął okna. Dopaliłam do końca, wyrzuciłam peta i zamknęła okno. Wyszłam z pokoju i zeszłym na dół. Wszędzie go szukałam, ale go nie było.
- Hej wiecie gdzie jest Justin?- zapytałam dziewczyny, które były w salonie. 
- Wyszedł chwilę temu strasznie wkurwiony a co?- powiedziała Mia.
- Nie nic- odpowiedziałam i chciałam wyjść, ale poczuła uścisk na nadgarstku. Za mną stał Ian z kamienną twarzą. Pociągnął mnie do kuchni i postawił przede mną talerz z tostami.
- Vic powiedz mi co z Tobą nie tak?- zapytał a ja spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Musiałaś się mu pytać po co Cię porwał? Wiesz, że On teraz będzie dla Ciebie sto razy gorszy niż na początku?- zapytał a ja wytrzeszczyłam oczy. Ale jak to gorszy? Przecież ja nic nie zrobiłam.
- A.. Ale dlaczego? Co ja mu w ogóle zrobiłam co?! Kurwa powiedz mi, bo ja nie wiem nawet dlaczego tu jestem!- wykryć za lam w jego stronę.
- Okay powiem Ci, ale nie tutaj. Chodź.- powiedział i pociągnął mnie za rękę na górę. Weszliśmy do pokoju i u siedlisku na łóżku. Ja wzięłam z szafki lody i zaczęłam jeść.
- No więc wynajął go chłopak, dziewczyny, której w szkole nie dawałaś spokoju. Ale kiedy powiedział twoje nazwisko w Justine coś pękło. Znał to nazwisko bardzo dobrze. Twój ojciec. Miał u nas dług ą jak go zaczęliśmy straszyć.. Nie chce się wierzyć, ale On zgwałcił i zabił siostrę Jus'a. A potem z tobą miał wypadek, w którym zginął. Justin przysiągł sobie zemstę i znalazł Ciebie. A reszty się domysł.-powiedział i uśmiechnął się współczująco. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Mój tata? Nie to nie może być prawda. Nie. Nie. Nie. Kurwa nie! On nie potrafił muchy skrzywdzić a co dopiero człowieka. Chociaż to przez niego się mnie bali. Był napakowany, wytatuowany i wyszczekany. Kiedy sobie to wyobraziłam cofali mi się. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam to, co dzisiaj jadłam. Kiedy skończyłam, umysłami zęby i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i myślałam o wszystkim płacząc. Nagle spojrzałam na rękę i przypomniała sobie o żyletce. A może tak od razu się zabić, niż cierpieć? Nie, nie mogę. Obiecałam sobie być silną. Nawet nie wiem kiedy zasnęła.

~*~

Obudziły mnie czyjeś ręce na mojej twarzy. Otworzyła oczy i ujrzała Jus'a. Uśmiechnęłam się, ale kiedy przypomniała sobie to co mówił mi Ian. Uśmiech od razu znikł mi z twarzy a zastąpił go grymas. Widziałam w Jego oczach, że jest naćpany. 

O kurwa! Będzie źle. Bardzo źle.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że taki krótki, ale nie mogę dłuższego napisać, bo wychodzi.

Czytasz=komentujesz

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 18

Obudziłam się w pokoju tym co zawsze. Rozejrzałam się po pokoju, ale nic ani nikogo nie zobaczyłam. Wstałam z łóżka i zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się ramy łóżka i kiedy przestało kręcić mi się w głowie podeszłam do drzwi. Otwarłam je i wyszłam z pokoju. Z ledwością, przez mroczki w oczach, zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę kuchni, gdzie wszyscy już siedzieli. Kiedy Monic mnie zobaczyła podbiegła i pomogła dojść do wysepki.
- Vic powiesz mi dlaczego zemdlałaś? - zapytał Jus.
- Ile spalam?- chciałam się dowiedzieć ile godzin mieli na zamartwianie się o mnie.
- Dwa dni. A teraz Ty mi odpowiedz.- powiedział. Co? Dwa dni? A ja myślałam, że będę spała jakieś dwie, trzy godziny, ale nie dwa dni na miłość Boską! Ale w sumie w ostatnim czasie się dużo działo, więc...
- Odpowiesz czy nie?- moje przemyślenia przerwał Justin.
- No bo ten.. Jak Ci to powiedzieć?
- Po prostu mów!- warknął wkurwiony, ale czemu. 
- No bo ja przez tydzień nic nie jadłam- powiedziała szybko. Wszyscy na mnie spojrzeli a ja tylko się lekko uśmiechnęłam. Ian od razu zaczął mi robić tosty.
- Czy Ty jesteś normalna? Przecież mogłaś tego nie przeżyć!- zaczął krzyczeć Justin. Wtedy mi o to chodziło. Żeby zasnąć i się nie obudzić, ale jak wrócili, chciałam zacząć jeść, lecz nie potrafiłam. Nie mogłam nic przełknąć. Jak już stwierdziłam, że się przełamię to zemdlałam. I to na dwa dni! Nie mogę uwierzyć że tak długo się martwili, bo nie wiedzieli o co chodzi. Kiedy usłyszałam słowa Justin'a, zabolało. Nie wiem czemu,ale zabolało. Łzy zebrały mi się w oczach i spojrzałam na wszystkich po kolei, po czym wybiegłam z kuchni i wbiegłam do łazienki, gdzie drzwi były już wstawione. Zamknęłam je na klucz, oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. Nawet nie wiem kiedy się stałam taką beksą. Miałam to sobie za złe. Zawsze myślałam, że jestem silna. Kiedyś nawet oglądałam film, gdzie główna bohaterka próbowała popełnić samobójstwo, bo była gwałcona, bita, wysuwana i poniżana, ale i tak na koniec się zakochała w swoim porywaczu. Przez cały film się śmiałam. Stwierdziłam, że jak to ja bym była na jej miejscu to bym była silniejsza. Nawet pamiętam słowa mojej mamy:
" Nie śmiej się z takich rzeczy, bo skąd wiesz, że Tobie się nie przytrafi coś takiego? Los lubi płatać figle"
Wtedy ją wyśmiałam a teraz się okazuje, że jestem jeszcze słabsza niż ta laska. Nie chcę być taka. Taka słaba ja mnie przeraża. Muszę być silniejsza. Ja będę silniejsza. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie chciałam nikomu otwierać ani się z nikim kłócić, więc podeszłam do wanny i puściłam wodę. W sumie skoro już jestem w łazience i nie mam co robić to się wykąpię. Powlewałam olejków relaksacyjnych i wyjrzałam za drzwi. Nikogo nie było. Pobiegłam szybko do pokoju i wzięłam bieliznę i ciuchy i pobiegłam do łazienki. Weszłam naga do wanny i leżałam w niej godzinę. Wyszłam, bo woda się zaczęła robić zimna. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni i z lodówki wzięłam jogurt a z szafki chipsy, żelki i jakieś ciastka. Podeszłam jeszcze do zamrażalki i wzięłam z niej lody ciasteczkowe. Z tym wszystkim poszlak do góry. Weszłam do pokoju i wszystko wylądowało na ziemi. Siedzieli tam wszyscy. Wystraszyłam się. Spojrzałam w dół i zobaczyłam że wszystko było całe, oprócz lodów, na które miałam największą ochotę. Jęknęłam przeciągle i zaczęłam zbierać to co się uratowało. Sprzątnęłam też te lody ( brudząc się przy tym ) i poszłam do kuchni. Wyrzuciłam to wszystko i wzięłam drugie pudełko lodów. Poszłam na górę do pokoju, gdzie był już tylko Jus. Usiadłam na łóżko, ale po chwili wstałam. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej papierosy. Jus już stał przy otwartym oknie i pieprzył coś o tym żebym mu wybaczyła. A mnie ciało się na język tylko jedno pytanie.
- Dlaczego ja? Dlaczego mnie uprowadziłeś?- kiedy to usłyszał wyszedł wkurwiony z pokoju.

Jeszcze nie wiedziałam, że to pytanie było najgorszym, co mogłam zrobić...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wracam! 
Czytasz to proszę Cię skomentuj.
To motywuje!!😘😍

sobota, 16 kwietnia 2016

INFORMACJA

Chciałam powiedzieć że nie wiem kiedy będą się pojawiać nowe posty. Popsułam laptopa i muszę czekać aż przyjdzie z naprawy. 
Przepraszam bardzo. 

Ci co to czytają, bardzo pozdrawiam i kocham! :-* 

piątek, 15 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 17:


"Spójrz w moje oczy, są pełne strachu.
Powiedz mi, czy czujesz to samo?"

Rano wstałam w złym humorze. Ale co ja chcę jak zostałam porwana, zgwałcona, bita... Taa i po tym mam mieć zajebisty humor. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ten kąplet i się ubrałam . O kurwa Hope! Dawno jej nie widziałam. A jak coś się jej stało? Nie wybaczę sobie. Przywiązałam się strasznie do tego psa. Zbiegłam szybko na dół i zaczęłam jej wszędzie szukać. Przeczesałam cały salon i pobiegłam do kuchni. Siedziała u Monic na kolanach a ta ją karmiła, ale jak Hope zobaczyła mnie zaczęła piszczeć, bo chciała zejść z nóg Monic. Ta ją położyła na podłodze i piesek od razu podbiegł do mnie. Wzięłam ją na ręce a Ona zaczęła mnie lizać po twarzy. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok bananowy. Nalałam Go sobie do szklanki i wypiłam duszkiem. W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera i zgaduję że ze względu na mnie. Nie patrząc na nikogo poszłam do pokoju. Przeczesałam wszystkie szafki i szuflady, aż w końcu znalazłam. Papierosy to jedyne czego teraz potrzebowałam. Odpaliłam jednego i podeszłam do okna.
Chciałam je otworzyć, ale w całym domu zaczął piszczeć alarm. No tak zapomniałam. Po chwili do pokoju wbiegł Jus, ale gdy zobaczył mnie wystraszoną, z papierosem w ręku, tylko się zaśmiał. Podszedł i mnie przytulił. Zaraz otworzył okno i mnie puścił. Poczęstowałam go jednym, którego wziął z chęcią i odpalił.
Kiedy spaliłam wywaliłam peta i usiadłam na łóżku. Jus uczynił to samo. Usiadł i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i czułam się strasznie dziwnie. Nie wiem jak to opisać, ale nie mogłam się od niego oderwać. Położyliśmy się i On zawisł nade mną. Patrzeliśmy sobie w oczy, kiedy On zaczął się zbliżać. Po chwili dotknęliśmy swoich ust. Zaczęliśmy się całować. To nie był agresywny pocałunek, tylko czuły. Zajebisty.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy na moje policzki wpełzł rumieniec.
-Pięknie Ci z rumieńcami-powiedział a ja jeszcze bardziej się zarumieniłam. Zakryłam twarz rękami a on się zaśmiał. 
-Vic. Powiedz coś. Błagam.-powiedział. Spojrzałam na niego i próbowałam się przełamać. w Końcu mi się udało.
-To był jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu.-powiedziałam i zakryłam twarz. Justin zaśmiał się melodyjnie. Uderzyłam Go w głowę i spiorunowałam spojrzeniem. -Nie śmiej się ze mnie- mruknęłam. Złapał się za głowę i udawał że płacze.
-To.. To bolało. Dzie..wczyno Ty uczuć nie ma...sz?- zapytał a ja wybuchłam śmiechem. Uśmiechnął się i po chwili do pokoju wszyscy wbiegli. Ja nie mogłam opanować śmiechu. Patrzeli się na mnie jak na wariatkę, która dopiero co uciekła z psychiatryka. Justin pobiegł w ich stronę, cały czas udając płacz i krzyknął:
-O..Ona s..się nad..e m..mną z..znę...ca-zaczął się jąkać a ja wybuchłam jeszcze większym śmiechem. Tamci poszli w moje ślady i zaraz też się śmiali.
-Cicho!-krzyknął Jus. Wszyscy się uspokoiliśmy a po chwili powiedział- Widzicie dzięki mnie się odezwała i zaśmiała.- Powiedział i teraz to On wybuchł śmiechem.
-Zabiję Cię Bieber-krzyknęłam i zerwałam się z łóżka i pobiegłam w jego stronę. Ten zaczął uciekać a ja Go goniłam. Lataliśmy tak po całym domu śmiejąc się a reszta się nam przyglądała. W końcu się zatrzymał a ja wpadłam w niego. Przewiesił mnie przez ramię i poszedł w stronę sofy. Biłam go i wyzywałam żeby mnie puścił. Zrobił to dopiero na sofie, gdzie zaczął mnie łaskotać. Wybuchłam śmiechem i Błagałam Go żeby przestał.
-A co ja z tego będę miał?
-No nie wiem..-udawałam że się zamyśliłam -nic- powiedziałam a ten znowu mnie zaczął łaskotać.
-D..dobra c..o ch..cesz?- zapytałam a on wskazał na swój policzek. Podniosłam się na łokciach i chciałam Go pocałować w polik, ale ten w ostatnim momencie odwrócił twarz i pocałowałam Go w usta.Oderwałam się od Niego po chwili i wstałam. Szłam do kuchni kiedy zakręciło mi się w głowie. No tak przecież od pięciu dni nic nie jadłam. Miałam mroczki przed oczami. Ostatnie co usłyszałam to:
-Hej Vic wszystko Okay?
Zemdlałam.. Czemu to wszystko się mi przytrafia?..

ROZDZIAŁ 16:

Muzyka

" To, że się milczy, nie znaczy, że się nie cierpi..."


Zrobił coś czego się po Nim nigdy nie spodziewałam. Przytulił mnie. Zszokowana chwile siedziałam w bezruchu, ale zaraz odwzajemniłam uścisk. Siedzieliśmy tak z dziesięć minut, aż w końcu się ode mnie oderwał.
-Już dobrze. Chodź do domu. I uwierz mi że oni już długo nie pożyją.-powiedział a ja tylko pokiwałam głową. Nie chciałam żeby Ich zabijał. W końcu to tylko ludzie.  
 " Oni Cię zgwałcili idiotko"- mówiła moja podświadomość. Każdy popełnia jakieś błędy. Przecież mogłabym iść na policję i by ich zamknęli.
" Pamiętaj, że zostałaś porwana"- Znów podświadomość. Tym razem miała rację, nie mogę iść bo jestem porwana. Ruszyliśmy w stronę domu. Kiedy byliśmy pod drzwiami, bałam się wejść. Nie dlatego że Ich zobaczę, tylko dlatego, że będę świadkiem zabójstwa. A raczej dwóch zabójstw.
-No chodź. Oni Ci już nic nie zrobią.-powiedział Jus i pociągnął mnie w stronę domu. Weszliśmy i poszliśmy do salonu. Na Ich widok łzy zebrały mi się w oczach. Jus od razu podszedł do Ian'a i powiedział Mu coś na ucho. Podeszli do Maxa i Alexa i dali Im w twarz. Po chwili zaczęli się bić. Dziewczyny spojrzały na mnie pytająco, ale ja tylko pobiegłam do góry. Wbiegłam do pokoju a zaraz za mną wbiegły dziewczyny z Monic.
-Co się stało? Czemu oni tam na dole się zabijają? Czemu płaczesz?-zasypywały mnie pytaniami a ja siedziałam z Głową w kolanach i płakałam. No bo co miałam im powiedzieć?
"Hej dziewczyny. Biją się bo Max i Alex mnie zgwałcili kilkukrotnie, ale to nie ważne idźcie ich rozdzielić i wypijcie sobie herbatkę"? 
Tak to by zjebanie brzmiało, więc wolałam się nie odzywać. 
-Vic, powiedz coś. Tak długo Cię nie widziałam, a Ty teraz się ani słowem nie odzywasz. Błagam.-powiedział Monic. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam:
" Nie potrafię" i pokazałam jej. Nie potrafiłam. Po tym jak mówili, że takiego obrzydliwego głosu w życiu nie słyszeli, nie mogłam. Po prostu nie. Spojrzała na telefon a potem na mnie i mnie przytuliła. Po chwili do pokoju weszli chłopacy. Byli cali we krwi. Wstałam z podłogi i poszłam do łazienki. Wyminęłam wyważone drzwi i podeszłam do szafki. Wyjęłam z niej apteczkę i wróciłam do pokoju. Pociągnęłam chłopaków i Monic na łóżko. Monic od razu zrozumiała że ma go opatrzyć. Czasem rozumiemy się bez słowa. Jak im czyściłyśmy rany cały czas jęczeli z bólu a dziewczyny się z nich śmiały. Kiedy skończyłyśmy, Monic podeszła do mnie i popchnęła na łóżko. Nie wiedziałam o co jej chodzi, dopóki nie podwinęła moich rękawów.
-Dziewczyno pojebało Cię?!-krzyknęła kiedy zobaczyła całe ręce. Nagle w pokoju wszystko ucichło. Wszyscy spojrzeli na nas. Dziewczyny patrzyły na moje ręce z przerażeniem. Amy podeszła do mnie i mocno przytuliła. Wtuliłam się w nią i rozpłakałam się. Znowu. Kiedy Monic skończyła, wstała i odłożyła apteczkę. Wstałam i zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam z lodówki wodę i poszłam na górę. Weszłam do innej łazienki i się wykąpałam. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Prawie od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza...

Myślałam że najgorsze mam za sobą, ale to był dopiero początek koszmaru. Mojego osobistego koszmaru...

ROZDZIAŁ 15:

~3 DNI PÓŹNIEJ~

Przez te trzy dni siedziałam w pokoju. Oni co dzień do mnie przychodzą i.. Gwałcą mnie...  W ogóle nie wychodziłam z pokoju no chyba że po wodę. Nie odzywam się w ogóle i mam wstręt do jedzenia. Tak odkąd wyjechali nie ruszyłam nic do jedzenia. Nic, nawet głupiej żelki. Leżałam na łóżku, kiedy ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Alexa. 
-Kochanie ubierz się i chodź na dół. Mamy gościa, który bardzo chcę się z Tobą zobaczyć.-powiedział i wyszedł. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania. ubrałam się w nie i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, ale w salonie nikogo nie było. Poszłam do kuchni po drodze biorąc Hope. Kiedy weszłam dostałam szoku. Siedzieli w niej chłopacy i Monic. Stałam w wejściu sparaliżowana, kiedy zobaczył mnie Max.
-No chodź tu kochanie-powiedział a ona odwróciła się w moją stronę. Na początku mnie nie poznała, bo włosy miałam teraz fioletowo-różowe i miałam spuszczoną głowę. Ale kiedy tylko podniosłam głowę zobaczyłam u niej w oczach szok. Podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Nie odwzajemniłam uścisku. Nie dałam rady. Tylko co stałam i płakałam.
-Jezu Vic. Co się stało?-nie odpowiedziałam, tylko podeszłam do lodówki. Kiedy sięgałam Kiełbasę z góry dla Hope, podwinął mi się rękaw koszuli. Monic od razu zobaczyła te cięcia. Szybko opuściłam rękaw, ale i tak zapytała podchodząc do mnie i łapiąc za rękę.
-Co to jest?-podwinęła moje rękawy. - Kurwa Vic. Co Ty zrobiłaś?- Nie odpowiedziałam tylko ją wyminęłam. Podeszłam do Hope i dałam jej kiełbasę, którą zjadła ze smakiem. Chciałam wyjść z kuchni, ale zatrzymał mnie głos.
-Zjedz coś-powiedział Max stanowczo. Zignorowałam Go i odeszłam. - zjedz coś, albo stanie się Jej krzywda- zamarłam. Spojrzałam na Niego i zauważyłam Go za Monic z nożem w ręce. Podeszłam do szafki, skąd wyjęłam płatki czekoladowe i zalałam je mlekiem. Zjadłam i odeszłam od wysepki nawet nie odkładając miski do zmywarki. Poszłam do góry i weszłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam to, co zjadłam. Poszłam do pokoju i wzięłam ostatniego papierosa. Odpaliłam go i usiadłam na łóżku. Wzięłam telefon, który zostawił mi Jus. Zobaczyłam tam jedną wiadomość od Mii.
Od: Mia :* 
"Hej kochanie. Wszystko dobrze? Nie odzywasz się. ;("

Do: Mia :*
"Tak jest dobrze. A u ciebie dobrze?"

Od: Mia :*
" Tak mam niespodziankę."

Spojrzałam na tą wiadomość zapłakana. Nie wiem jak Ona wytrzyma to że się nie odzywam..

Do: Mia :*
"Tak? A jaką?"

Od Mia :*
" Zobaczysz."

Napisała. Nie zdarzyłam wystukać odpowiedzi, bo dziewczyny wleciały do pokoju. Wszystkie podbiegły do mnie i przytuliły. Siedziałam na łóżku zapłakana i zszokowana. Po chwili je objęłam. Siedziałyśmy tak chwilę, aż w końcu się ode mnie odkleiły.
-Ej niunia nie płacz- powiedziała Luc i otarła łzy z moich policzków. Muszę się stąd wydostać. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Chciałabym się odezwać, ale nie potrafię. Weszłam do pomieszczenia i zakluczyłam drzwi, po czym się o nie oparłam. Siedziałam tak z trzy, może cztery minuty, kiedy do drzwi zaczął dobijać się Jus.
-Vic otwórz drzwi- Powiedział spokojnie. Nie odpowiedziałam ani nie otworzyłam.- Vic, bo je wyważę.-powiedział. Przesunęłam się koło drzwi i tam siedziałam. Usłyszałam huk i drzwi leżały koło mnie. Spojrzałam wystraszona i zapłakana na Justina.
-Hej co się stało?- Zapytał łagodnie i przysunął się do mnie. Nie odpowiedziałam tylko odsunęłam się od niego.- Hej Vic. Oni Ci coś zrobili?- Nie odpowiedziałam, ale widziałam w jego oczach furię. Wybiegł z łazienki i pobiegł na dół. Pobiegłam na dół, ale stałam tak żeby mnie nie widzieli. 
-Ty chuju co Jej kurwa zrobiłeś? Ona jest kurwa moja.-Zaczął krzyczeć.
- Nic jej nie zrobiłem. Boi się bo próbowała kilkakrotnie uciec.-Powiedział Max a ja zamarłam. Przecież Oni zrobią coś mojej rodzinie. Wbiegłam do pokoju i złapałam za telefon.

Do: Jus
" Oni mnie zgwałcili kilka razy."

Wysłałam a On wleciał do pokoju. Dopiero teraz dostał tą wiadomość, ale nie przejął się nią zbytnio. Podszedł do mnie wkurwiony, ale ja się odsuwałam, aż nie trafiłam na ścianę. Podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz.
-Kurwa mówiłem coś na temat uciekania.-powiedział i znów mnie uderzył. Odblokowałam mój telefon i pokazałam Mu wiadomość, którą do Niego wysłałam. Spojrzał na nią a ja pod jego nieuwagę uciekłam. Zbiegłam na dół i zobaczyłam wszystkich w salonie, ale także otwarte drzwi. Wybiegłam przez nie i pobiegłam do parku. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce i płakałam. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł. To Justin.
-Na prawdę?- zapytał a ja pokiwałam głową i pokazałam mu moje ręce. Zrobił coś, czego po Nim się nigdy nie spodziewałam...

ROZDZIAŁ 14:

" Najgorsze piekło jest na Ziemi"

Wyszli z domu a ja się odwróciłam i chciałam iść do pokoju, ale przeszkodziła mi w tym ręka. Odwróciłam się i spojrzałam na Alexa. 
-Puść mnie bo to boli- syknęłam w jego stronę i próbowałam się wyrwać z Jego uścisku, ale nie dałam rady. Wczoraj się wydawał taki spoko a teraz?..
Pociągnął mnie do 'mojego' pokoju i rzucił na łóżko. 
- I tak mi nic nie zrobisz, bo powiem Jus'owi.-powiedziałam i chciałam wstać, ale podszedł do mnie i rzucił mnie z powrotem na łóżko.
-Nie, nie powiesz, bo ja wtedy powiem, że próbowałaś uciec i Twoja rodzina na tym ucierpi. A jak myślisz komu uwierzy? Swojemu przyjacielowi czy jakiejś dziwce?- spytał. Nie mogłam w to uwierzyć. Wstałam podeszłam jeszcze bliżej Niego i uderzyłam go w twarz. Odrzuciło Go, ale szybko się ogarnął i popchnął mnie na łóżko. 
-Co Ty sobie myślisz suko?- powiedział i mnie uderzył.- Nie pozwalaj sobie za dużo- Powiedział  znowu mnie uderzył. Wyszedł z pokoju, ale po chwili wrócił z taśmą. Kurwa. Co On chcę zrobić, bo chyba nie..
-Kurwa On chcę mnie zgwałcić. Podszedł do mnie i złapał za ręce. Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam. Zakleił mi ręce a potem jeszcze usta. Odłożył taśmę i zaczął mnie całować po dekolcie, odpinając spodnie. Cały czas się szarpałam, ale tylko za to obrywałam. W końcu był w samych bokserkach i zaczął mnie rozbierać. Kiedy i ja byłam w samej bieliźnie, podszedł do spodni i wyciągnął z niej gumkę. Rozszerzyłam oczy i zaczęłam płakać.
-Nie rycz kurwo. -powiedział i mnie uderzył. Zdjął mój stanik i majtki, po czym zsunął swoje bokserki. Założył gumkę na swojego 'przyjaciela' i wszedł we mnie mocno. Chciałam krzyknąć z bólu jaki mi zadawał, ale przez taśmę tylko wyszedł jęk. Poruszał się we mnie gwałtownie a ja nie mogłam opanować łez. Dusiłam się nimi. Kiedy doszedł, wstał ubrał się i zostawił mnie samą. Nagą, zmarzniętą, obolałą i płaczącą. Po chwili do pokoju wszedł Max w samych bokserkach. Kurwa! Rozszerzyłam oczy na jego widok a On się tylko zaśmiał. zdjął bokserki i założył gumkę, którą miał w ręce. Zrobił to samo co Alex, ale dużo bardziej boleśnie. Cały czas mnie bił. Po nim weszło jeszcze jakiś dwóch kolesi, którzy zrobili to samo. Już się nie wyrywałam. Nie miałam na to siły. Ostatni jak się już ubrał, rozciął taśmę i wyszedł. Rozerwałam ją dokładnie i odkleiłam od ust. Wstałam z łóżka i wzięłam z materaca żyletkę. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam robić kreski. Nie były głębokie, ale bolało. Ten ból był przyjemny. Pozwolił na chwilowe zapomnienie bólu psychicznego, który jest o wiele gorszy niż fizyczny. 
Znalezione obrazy dla zapytania pocięta reka
Kiedy skończyłam schowałam żyletkę na jej miejsce i podeszłam do szafy i wyjęłam Ten kąplet i poszłam do łazienki. Wlałam gorącej wody do wanny i wlałam różnych olejków. Weszłam do wanny i zaczęłam się szorować. Po pół godzinie wyszłam z zimnej już wody i wytarłam się. Ubrałam się i poszłam do kuchni. W salonie minęłam chłopaków. Mówili coś do mnie, ale ich zignorowałam. Weszłam do kuchni i z lodówki wzięłam wodę. Poszłam w stronę schodów i chciałam wejść na górę, ale przeszkodziła mi w tym jakaś suka.
-A kim Ty jesteś?-Zapytała i uniosła brwi.
-A Ciebie to gówno powinno obchodzić-syknęłam w jej stronę i chciałam ją wyminąć, ale znów mi przeszkodziła.
-Nie tym tonem szmato- syknęłam i oberwała ode mnie w twarz. Zaczęłam ją okładać pięściami aż jakiś chłopak mnie nie odciągnął. Wcześniej go nie widziałam. Wyrwałam mu się i poszłam do góry. Weszłam do pokoju i założyłam słuchawki. Włączyłam moją playlistę i zeszłam na dół do kuchni. wzięłam z niej popielniczkę i weszłam spowrotem do pokoju. Nienawidzę palić w pomieszczeniu, ale nic innego mi nie pozostało. Odpaliłam papierosa i położyłam się z nim na łóżku. Kiedy spaliłam położyłam popielniczkę na szafeczkę obok i poszłam spać...

czwartek, 14 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 13:

Obudziłam się o godzinie 14:39. O kurwa! Spałam czternaście godzin? Przynajmniej jestem wyspana. Wstałam z łóżka, podeszłam do toreb i zaczęłam rozpakowywać torby. Kiedy wszystko było rozpakowane wzięłam ten kąplet i poszłam do łazienki się przebrać. Umyłam zęby, uczesałam się i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie od razu przywitała mnie Hope. Usiadłam na czarnym krześle i przyglądałam się co Ian robi. Po zapachu stwierdziłam, że jakąś rybę, a ja ryb nienawidzę, więc podeszłam do lodówki, skąd sięgłam mleko. Wzięłam też z szafki płatki miodowe i wsypałam je do miski i zalałam mlekiem. Usiadłam znów na czarnym krześle, ale to nie trwało długo, bo do kuchni wszedł Jus z Max'em.
-Różowe-powiedział patrząc na mnie. Przewróciłam oczami i usiadłam na różowym krześle. O co mu chodzi? Przecież to tylko krzesło. Zaczęłam jeść płatki, ale ktoś mi zabrał miskę sprzed nosa. Uniosłam głowę i spojrzałam na Ian'a
- Yyy... Co ty robisz? Oddaj to głodna jestem.-powiedziałam i wyciągnęłam rękę żeby zabrać mu miskę.
-Zaraz będzie obiad.
-Nie lubię ryby.- Mruknęłam.
-To Ci zrobię coś innego.
-No dobra. Tamto też zjem, ale oddaj mi moje płatki.-Powiedziałam błagalnie.
-Nie bo nie zjesz tego co ja Ci zrobię.-Powiedział.
-Obiecuję że zjem. Potrafię zjeść naprawdę dużo.- Powiedziałam i spojrzałam na niego błagalnie. No co? Głodna jestem.
-Okej, ale jak nie zjesz tego co ja Ci zrobię to się obrażę.-powiedział i oddał mi miskę. Szczęśliwa usiadłam na krześle. Jak zjadłam włożyłam miskę do zmywarki. 
-Justin dasz mi mój telefon i słuchawki? Chcę posłuchać muzyki.
-Nie, bo Ci nie ufam.
-No obiecuję, że nic nie zrobię. Chcę tylko muzyki posłuchać. Będziesz mógł patrzeć.
-A jaką mam pewność, że nie zadzwonisz na policję?
- Bo rodzina jest dla mnie bardzo ważna a ty wyraźnie dałeś mi do zrozumienia, że jak coś odwalę to stanie im się krzywda.- mruknęłam cicho. Spojrzał na mnie i po chwili miałam telefon w ręce. Poszłam do góry i weszłam do pokoju. Jus cały czas szedł za mną. Włączyłam sobie moją playlistę i podeszłam do szafeczki, skąd wyjęłam paczkę fajek, które zostawił mi Jus. Zdjęłam na chwilę słuchawki i zapytałam:
-Otworzysz okno?
-Ale po co?
-Bo chcę zapalić a nienawidzę tego robić w pomieszczeniu?- Bardziej stwierdziłam niż zapytałam .Podszedł do okna i je otworzył. Wyjęłam z paczki papierosa i poczęstowałam Jusa. Odpaliłam go zapalniczką i zapytałam:
-Kiedy jedziesz?
- Po obiedzie.
-A z kim?
-Z Ian'em i dziewczynami.- Co? Zostanę sama z tymi dwoma? Nie wiem czemu, ale mam co do nich złe przeczucia.
-A na ile?
-Na tydzień, no ale może trochę nam się przedłużyć. A co to jakiś wywiad czy jak?-Zrobił śmieszną minę a ja nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Śmialiśmy się i usłyszeliśmy jak Ian nas woła na obiad. Zaszłam na dół i po drodze wzięłam Hope na ręce. Usiadłam przy stole koło Jusa i Mii. Ja miałam kotleta i ziemniaki. To co kocham. A Oni mieli rybę. Ja oczywiście karmiłam też Hope, za co dostawałam karcące spojrzenie od Ian'a, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Po skończonym obiedzie pozmywałam, bo i tak nie miałam co robić. Kiedy skończyłam wycierać poszłam do salonu i zobaczyłam jak wszyscy się żegnają. Amy jak mnie zobaczyła podbiegła do mnie i się na mnie rzuciła. Podobnie zrobiły pozostałe dziewczyny. Uśmiechnęłam się a z oczu wypłynęła mi pojedyńcza łezka. Potem pożegnałam się z Ian'em przytulasem. I ten niezręczny moment, kiedy przyszedł czas na Justina. Stałam obok niego a on podszedł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego i usłyszałam szept:
-Pamiętaj, że jak coś się stanie to masz do mnie zadzwonić. Telefon masz w pokoju w szafce, ale jest On tak zaprogramowany, Ze jak zadzwonisz na jakiś inny numer, to i tak połączy Cię ze mną.- Powiedział i pocałował mnie w policzek.Wyszli z domu, zostawiając mnie samą z Max'em i Alex'em.

Nie wiedziałam że prawdziwe piekło się zacznie właśnie teraz...

ROZDZIAŁ 12:

-Idę do domu- krzyknęłam i pobiegłam jak najszybciej potrafiłam. Niestety jeszcze w tym parku, kawałek dalej na kogoś wpadłam. Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam nie kogo innego jak... Davida.
-Uważaj jak łazisz.-syknęłam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek.
-Gdzie się tak śpieszysz kochanie?-Spojrzałam na niego zdziwiona i po oczach poznałam że jest naćpany.
-Puszczaj mnie kurwa.-Syknęłam niego głośniej w jego stronę. On nawet nie ruszył palcem na moje słowa. Zamachnęłam się żeby go uderzyć, ale ktoś z tyłu złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Mika i jeszcze dwóch gości z naszej szkoły. Kojarzyłam ich z widzenia. Są rok starsi ode mnie. David zaczął się do mnie dobierać, ale Mike próbował go uspokoić.
-Kurwa David nie rób sobie jaj. - powiedział, ale ten nawet nie drgnął.- Kurwa David, zostaw ją, to jest ta Vicky Moore, której nienawidzisz!-Krzyknął a ten odskoczył ode mnie i uderzył go w twarz. Spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież oni nigdy się nawet nie pokłócili, a teraz On uderzył Mika. Nie wierzę! Usłyszałam jakieś kroki i spojrzałam za chłopaków, ale to łatwe nie był zważając że Dav znów był przy mnie a ja jestem od niego o jakieś dziesięć centymetrów niższa. Udało mi się zobaczyć dziewczyny i One co?!..
One miały pistolety.
-Odsuń się od niej frajerze a wy ją puśćcie.-powiedziała Mia.Chłopacy od razu mnie puścili a David odwrócił się w ich stronę. W jego oczach widziałam strach. Podeszłam do niego i wymierzyłam mu cios na jego już i tak obitą twarz. Jak to jest że z nim mogę robić co chcę a z Justinem nic nie mogę? Okładałam Go pięściami, aż nie podeszła do mnie Luc.
\- Vic, zabijesz Go- zaczęła mnie od niego odciągać.
-O to mi chodzi-powiedziałam.
-Kurwa co tu się dzieje?-Usłyszałam głos Jusa i Ian'a i szczek Hope, która od razu jak mnie zobaczyła podbiegła do mnie. Zamarłam na chwilę, ale zaraz się otrząsnęłam i znowu okładałam ledwo przytomnego chłopaka. Amy wzięła ode mnie Hope. Po chwili poczułam uścisk na ramieniu. Spojrzałam do góry i ujrzałam Jusa.
-Co ten debil znów zrobił?-Zapytał spokojnie.
-Próbowali Mnie zgwałcić z tamtą dwójką. Wskazałam na chłopaków i zobaczyłam w jego oczach gniew.
-A tamten?- Ian wskazał na Mika.
-On mi próbował pomóc. To dzięki Niemu dziewczyny mnie znalazły.-Powiedziałam wstając z nieprzytomnego Davida. -On próbował mnie zgwałcić, Oni stali i mnie trzymali a On próbował Go ode mnie odciągnąć.-Mruknęłam biorąc Hope na ręce a ta od razu zaczęła zlizywać krew z moich rąk. No tak ten ich instynkt. Stałam rozmyślając, kiedy ktoś mi to przerwał.
-Kurwa zabijecie ich!-krzyknął Mike wystraszony. Dopiero teraz spojrzałam w stronę chłopaków i zobaczyłam Jusa i Ian'a okładających tamtych. Byli już nieprzytomni. Dałam Hope Amy i podbiegłam do nich.
-Zostawcie ich. - Nie posłuchali. -Justin kurwa zostaw ich, albo...- zacięłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Albo co?- zapytał. 
-Nic. Po prostu ich zostawcie i chodźcie.-powiedziałam. Wzięłam Hope na ręce i ruszyłam w stronę domu. Po jakiś 10 minutach byłam pod ich domem. Mogłam teraz wrócić do mojego domu, ale za bardzo mi zależy na rodzinie.Dobrze pamiętam co powiedział. Jak nie będę się słuchać, ucierpią moi najbliżsi. A tego nie chcę. Weszłam do domu i poszłam do salonu. Na sofie siedziało dwóch chłopaków.
-Gdzie Jus, Ian, dziewczyny i dlaczego jesteś sama.?-zapytał czarnowłosy.
-Uciekłam im- powiedziałam z uśmiechem na ustach.- Pewnie teraz mnie szukają.- mruknęłam.
-Zadzwonię do Niego i powiem mu że jesteś w domu. - powiedział.
-Nie!- krzyknęłam.- Niech się trochę pomartwi.-powiedziałam.
-Już cię lubię- powiedział ten drugi. - A tak w ogóle ja jestem Alex a to Max.-powiedział i podał mi rękę.
-Vicky, ale mów mi Vic.-mruknęłam i podałam im też rękę. 

~3 godziny później~


Dziewczyny razem z chłopakami wbiegli do domu.
-Max, Vic znikn...-przerwał wpadając do salonu i patrząc na mnie.
-Czemu kurwa sobie poszłaś ? Szukaliśmy Cię trzy jebane godziny.
-Mówiłam że idę do domu, ale ty byłeś tak zajęty biciem się, że nawet nie słyszałeś!- też krzyknęłam. Tak jak wcześniej mówiłam, teraz już normalnie będę mu pyskować.
-Jak to. A dziewczyny? Czemu z nimi nie poszłaś?
-Nie chciało mi się czekać. Idę spać -mruknęłam i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Poszłam do pokoju i położyłam się koło Hope, która się do mnie przytuliła. Leżałam tak z 30 minut i do pokoju wszedł Jus w samych bokserkach. Udawałam że śpię a on chyba w to uwierzył. Podszedł do łóżka, położył się koło mnie i przyciągnął do siebie. Więcej nie pamiętam, bo zasnęłam...
_________________________________________________________________________________________

Mia Jonson:
Znalezione obrazy dla zapytania selena gomez
"Zaplanować działanie,
wybrać ofiarę,
działać bezlitośnie,
a potem iść spać"

Lucy Turner:
Znalezione obrazy dla zapytania lucy hale
" Zabójstwo to ekstremalna forma cenzury"

Amy Cage:
Znalezione obrazy dla zapytania barbara palvin tumblr
" Co zrobisz,
gdy przyłożę Ci nóż do szyi, 
a Ty nagle dostaniesz czkawki?"

środa, 13 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 11:

Obudziło mnie lizanie po twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Hope. Uśmiechnęłam się na jej widok i rozejrzałam się po pokoju. Siedziało tam z pięciu chłopaków, oprócz nich Justin, Ian i jakiś stał koło mnie. Trzy dziewczyny przyglądały mi się... Zmartwione? Po co ich tyle? Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz. Nic nie mówiąc wstałam i pobiegłam do toalety. Zamknęłam drzwi na klucz i ustałam przed lustrem. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądam koszmarnie... Zrobiło mi się niedobrze, podbiegłam do toalety i uklękłam przed nią. Zwymiotowałam całą kolację, Kiedy skończyłam wymiotować, podeszłam do zlewu i umyłam zęby moją nową szczoteczką. Umyłam twarz i usiadłam na toalecie, bo zakręciło mi się w głowie. Po chwili wstałam z toalety, wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni ignorując wszystkich. Nalałam sobie do szklanki wody i wypiłam ją duszkiem. Po chwili w kuchni znaleźli się chłopacy. Poszłam na górę do pokoju. Weszłam i zastałam Justina i trzy dziewczyny krzyczące na niego. Zignorowałam to i podeszłam do toreb. Wyjęłam z nich spodnie dresowe, crop top i trampki i oczywiście wszystko czarne. Poszłam do łazienki i ubrałam się. Spięłam włosy w koka i poszłam do pokoju. 
-Mogę iść pobiegać?-zapytałam Justina zachrypniętym głosem. Bieg zawsze mnie rozluźniał. 
-Ale nie sama.-mruknął.
-Cokolwiek.-powiedziałam. Dziewczyny się zgłosiły że pójdą ze mną. Poczekałam na nie na dole w kuchni. Kiedy zeszły podeszłam jeszcze do lodówki i wzięłam schłodzoną wodę. One zrobiły to samo. Wybiegłyśmy z domu, wcześniej męcząc się z Hope. Wiem miałam bez niej nigdzie nie chodzić, ale wątpię że taki pies przebiegnie około dwudziestu kilometrów i to jeszcze jak jest ciemno.Mogłaby się szybko zgubić. 
-Jestem Mia, to Amy a to Lucy-powiedziała jedna.
-Vicky-powiedziałam i biegłam dalej. 
-Co Justin Ci zrobił?- Zapytała Lucy a ja się zatrzymałam i spojrzałam na nią.
-Chyba raczej co ja mu zrobiłam-Mruknęłam pod nosem, ale one i tak to usłyszały.
-Co masz na myśli?- Zapytała Amy.
-Przeze mnie ścigała go policja.-powiedziałam i pobiegłam dalej, tyle że tym razem biegłam najszybciej jak potrafiłam. Zatrzymałam się w parku i zaczęłam rozciągać, przy okazji czekając na dziewczyny. Mogłabym teraz uciec, ale nie chcę narażać ich, ani mojej rodziny,która jest dla mnie najważniejsza. Kiedy dobiegły do mnie nie mogły złapać oddechu.
-Dziewczyno... Gdzie Ty się nauczyłaś tak biegać?-Zapytała po raz pierwszy Lucy.
-Kiedyś biegałam naprawdę dużo. Mam kondycję, ale niestety taki frajer mi to popsuł, porywając mnie-mruknęłam i pobiegłam w stronę domu.-Idę domu- krzyknęłam i pobiegłam najszybciej jak potrafiłam...

ROZDZIAŁ 10:

Poszliśmy do starbucks'a. To była moja najgorsza decyzja dzisiaj...

Siedzieli tam: David, Mike, Ash i Weronica. Kiedy Ash mnie zobaczyła, podbiegła do mnie i mocno przytuliła. W jej oczach widziałam łzy. Weronica też mnie przytuliła, ale ta mocniej. Z nią się przyjaźniłam dłużej niż z Ash. Po chwili podeszli do nas chłopacy. Stali zdziwieni, ale David musiał się odezwać.
-O kogo my tu mamy? Co Ty robisz idiotko? Kurwa cały NY Cie szuka, a ty co? Bujasz się z jakimś lalusiem.
-Kurwa frajerze jebany czego nie rozumiesz w zdaniu " Nie. Nazywaj. Mnie. Idiotką."? -spytałam nieźle wkurwiona.
-I.D.I.O.T.K.A.-przeliterował. Wkurwienie jakie teraz czułam jest nie do opisania. Rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać pięściami. Biłam go dopóki nie poczułam że ktoś mnie od niego odciąga. To był Justin. 
-Puść mnie kurwa!! Frajerowi się należy!- krzyczałam. Byłam na maksa wkurwiona. Nawet nie zauwarzyłam że wszyscy się na nas patrzą. Cała się trzęsłam ze zdenerwowania i leciały mi łzy, ale to przez wspomnienia związane z tatą.
- Vic kurwa chodź. Ochrona tu biegnie. Policja jest wezwana, a Ty jesteś poszukiwana przez cały Nowy York. Mówiłem Ci że ucierpi twoja rodzina jak nas złapią?-Mówił do mnie, ale ja byłam jak w amoku. No tak znowu atak. Spojrzałam błagalnie na Ash a ta od razu wiedziała co się dzieje. Podeszła do mnie i przytuliła. Szeptała coś do ucha. Powoli się uspokoiłam. Kiedy zobaczyłam ochronę złapałam Justina za rękę i zaczęliśmy uciekać. Nie wiem czemu to zrobiłam. Mogłam poczekać jeszcze chwilę i później bym mu wytłumaczyła że mam ataki i nie kontaktuję ze światem. To by była po części ściema, bo kontaktuję normalnie, ale On nie musi tego wiedzieć. Cali obładowani torbami wybiegliśmy z galerii. Na zewnątrz czekał Ian, koło jakiegoś samochodu. Justin pociągnął mnie w jego stronę i wsiedliśmy uprzednio szybko chowając zakupy. Nadal płakałam, ale to nie ważne. Wiem że w domu będę miała przesrane. Kiedy wsiadłam a koło mnie Ian z Hope ta od razu skoczyła na mnie i zaczęła lizać po twarzy. 
-Lukas jedź! Szybko!-krzyknął Justin wsiadając do samochodu. Ruszyliśmy z piskiem opon a za nami słyszałam syreny policyjne. Jechaliśmy różnymi ulicami żeby tylko ich zgubić. W końcu nam się to udało.
-Przepraszam Justin. J...Ja nie chciałam.-Mruknęłam cicho.
-Pogadamy w domu.-powiedział nawet na mnie nie patrząc. Przez całą drogę płakałam. Nie wiem czemu. Kiedy podjechaliśmy pod dom jako pierwsza wybiegłam z samochodu i wbiegłam do domu. Przebiegłam przez salon, gdzie siedzieli chłopacy i jakieś dziewczyny i pobiegłam na górę do pokoju. Przed zamknięciem drzwi usłyszałam jeszcze:
-Justin kurwa kto to jest i co jej się stało?!-czyli te dziewczyny tu mieszkały. Nie ważne zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po ścianie, przy okazji wypuszczając Hope, ale Ona usiadła mi na kolanach i zaczęła lizać po twarzy. Usłyszałam kroki po schodach i zobaczyłam otwierające się drzwi. Położyłam Hope na podłodze i wstałam szybko. Spojrzałam na Justina przerażona. Miałam mroczki przed oczami i ostatnie co pamiętam to Jego podbiegającego i łapiącego mnie. Zemdlałam....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ian Wolf:
Znalezione obrazy dla zapytania zdj chłopaków o grzywce

" Spójrz w moje oczy,
tam kryją się moje demony..."