środa, 15 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 26:

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
VIC

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Nareszcie...
Ubrana czekałam na wypis. Do sali po pięciu minutach wszedł Jus. Uśmiech sam wpełzł na moje usta. Lubię go.
Może dlatego, że nie wiem, co się stanie później...
Wzięłam walizkę, która zaraz została mi wyrwana z rąk przez chłopaka. Spojrzałam na niego z mordem w oczach i ruszyłam ku wyjściu. Przeszliśmy bez słowa przez korytarz i weszliśmy do windy, po czym zjechaliśmy na dół i odjechaliśmy spod szpitala.
Zamknęłam oczy i myślałam, kiedy przypominało mi się coś...

FLASHBACK

Vic siedzi na łóżku i czeka.
Na co?
Sama nie wie.
Co zrobi Justin, kiedy wejdzie?
Przeprosi, czy zrobi to, co zwykle?
- No kochanie, już myślisz jak nam będzie dobrze? Nie możesz się doczekać, co? Już za chwilę Twoje marzenia się spełnią.-  powiedział chłopak, kiedy wszedł do pokoju.
- Chyba śnisz frajerze.- powiedziała, nie patrząc na niego, czym go wkurzyła.
Chłopak podszedł do niej i uderzył ją w twarz. Zaczął ją bić bez opamiętania, zgwałcił i wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę zapłakaną na łóżku.

END FLASHBACK

Spojrzałam z przerażeniem na spokojnego chłopaka, ale nie odezwałam się ani słowem. Nie mogłam uwierzyć w to, co mi się właśnie przypominało. Że on mnie niby zgwałcił? To za to mnie przepraszał? Ale jeśli to prawda, to dlaczego to zrobił? Dlaczego mnie zgwałcił? Co ja mu zrobiłam?
Chłopak spojrzał na mnie i zauważył moje przerażone spojrzenie. Zmarszczył brwi.
- Coś nie tak?- spytał patrząc przed siebie, na drogę.
- Z... Zatrzymaj się.- powiedziałam.
- Ale dlaczego?
- Zatrzymaj się. Proszę.- powiedziałam, na co chłopak zatrzymał się na poboczu. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam nawoływania chłopaka, ale je zignorowałam i szłam, gdzie mnie nogi poniosą. Nie wiedziałam gdzie idę.
Poczułam uścisk na ręce, odwróciłam się i zobaczyłam Jus'a.
- Wracaj do samochodu.- powiedział.
- Po co? Żebyś mnie znowu wywiózł i zgwałcił? Czy żebyś mnie pobił na śmierć?- zapytałam. Stał wmurowany w ziemie. Spojrzałam na niego ostatni raz i odeszłam. W oczach zebrały mi się łzy. Skręcałam w różne uliczki, aż dotarłam do opuszczonego domu, w lesie. Dla niektórych mógłby się wydawać przerażający, ale nie dla mnie, nie w tym momencie. Chciałam się odciąć od wszystkiego. Miałam dość, a to dopiero jedno ze wspomnień.
Spojrzałam na ręce i zobaczyłam tam rany po cięciach. Podeszłam do kawałka szkła i wzięłam je w ręce. To nie byłam ja, coś mną kierowało, ale podobało mi się to. No może nie tyle, że podobało, ale odprężała mnie myśl, że zaraz na nadgarstkach pojawią się nowe rany.
Ścisnęłam szkło i wbiłam w nadgarstek. Syknęłam z bólu, ale nie przestałam. Cięłam dalej.
Kiedy skończyłam, usiadłam na starej, brudnej kanapie i patrzyłam jak krew spływa mi po nadgarstku. Usłyszałam jakiś szelest, ale go zignorowałam. Po chwili do domku wszedł jakiś chłopak. Kojarzyłam go skądś, ale nie wiem skąd.
- Vicky?- spytał zdziwiony. Spojrzałam na krew i nie odezwałam się.
- Co ty tu robisz?- spytał ponownie siadając obok mnie.
- Kim jesteś?- spytałam nie patrząc na niego.
- David. Nie pamiętasz?
- Nie. Straciłam pamięć.- powiedziałam. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam jak formuje dwie kreski z jakiegoś białego proszku.
- Chcesz trochę?- spytał.
- A co to?- zapytałam.
- Koks- powiedział.
- Okay. Daj...

CDN...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co o tym myślicieli?
Co zrobi David?
Jakie są jego intencje?
Czy Vic się coś stanie?
Może się zaprzyjaźnią?
Dlaczego wzięła od niego narkotyki? Dlaczego była taka głupia?
A on? " Ale okazja" pewnie pomyślał. Zrobi jej coś? Przeprosić? Zabije?
Dowiecie się w następnych rozdziałach.

Pamiętaj!
Czytasz = Komentujesz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz