DWA DNI PÓŹNIEJ
Dziś odbywa się pogrzeb całej trójki. Vicky, Justina i Davida.
Vic i Jus zostaną pochowani razem, tak jak życzyła sobie tego Vic.
Przyjaciele chłopaka wiedzieli, że ją kochał, więc bez słowa się na to zgodzili.
Rodzina dziewczyny i przyjaciele chłopaka stali przed wykopanym grobem, do którego spuszczali dwie trumny. Nie mogli uwierzyć, że ich z nimi nie ma. To nie miało się tak skończyć. To Vicky miała pochować swoją matkę, a nie na odwrót.
Przyjaciele chłopaka nie wierzyli, że go nie zobaczą. Przecież miał tyle życia przed sobą, a teraz? Teraz leży dwa metry pod ziemią. Zostawił ich. Zostawił samych z problemami. Nie chcieli go jeszcze żegnać.
Wszyscy płakali. Nawet Ian. Czekali, aż pogrzeb się skończy, żeby iść do domu i wypłakać smutki. Czemu akurat oni? - pytali Boga. Nie mogło do nich dotrzeć to, co się stało. Przecież mieli się pogodzić i żyć szczęśliwie z dziećmi.
I nadeszło. Zakopali ich trumny. Już się nie obudzą. Dopiero teraz do nich dotarło to, co dzieje się od dwóch dni.
Przyjaciele Justina wyszli z cmentarza, bo nie mogli patrzeć na cierpienie rodziny dziewczyny, choć sami nie czuli się lepiej.
Rodzina Vicky stała przed ich grobem cały dzień. Córka, tak pokrzywdzona przez życie. Czemu to się przytrafiło akurat jej. Ich małej Vic?
To była wola Boga.
Ta myśl nadeszła Monic. Dzięki siostrze zrozumiała jaka była na początku. Mimo, że zawsze jej pomogła, to była dla niej nieznośna, a to przez to, że obwiniała ją o utratę ojca. Teraz wie, że to nie była jej wina. To była wina pijanego kierowcy.
Teraz są szczęśliwi, ale tam. Na górze...
_________________________________________________________________________________
Znowu płakałam. 😭
Nie wierzę, że skończyłam już to pisać.
To moje pierwsze opowiadanie, ale jakoś dziwnie mi się pisze epilog, choć mam jeszcze cztery inne.
Przepraszam, że takie smutne zakończenie, ale od samego początku takie planowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz